wtorek, 31 grudnia 2013

Wszystkiego...

...najlepszego!
Dużo szczęścia, zdrowia i wszystkiego dobrego!

Mam nadzieję, że wesoło spędzicie sylwestra i nie będziecie puszczać fajerwerków!

Ja nie lubię sylwestra... Dlatego (właśnie dlatego), że puszcza się fajerwerki. Mam nadwrażliwość słuchową. Czyli gdy pękają balony, ludzie strzelają fajerwerki i gdy nauczyciel/nauczycielka uciszają klasę (a robią to uderzając linijką lub dziennikiem (w twardej okładce). No to ja wtedy palce do uszu i zatykam.

A więc wszystkiego naj!!!

 Marta
Hej!

Nie wiem czy wiecie ale ja mieszkam w Szczecinie.
Dzisiaj byłam w Książnicy Pomorskiej - największej bibliotece w Szczecinie. Prawie cały czas stałam przy fantastyce, ale potem przypomniało mi się, że muszę przeczytać "Przypadki Robinsona Kruzoe". Więc (wiem, że od "więc" się nie zaczyna zdania, ale wszyscy, których znam używają) wpadłam na takiego strasznie przystojnego chłopaka. Takiego z brązowymi oczami i ciemnobrązowymi włosami. zrobiłam się czerwona jak burak, no i machnęłam mu włosami w twarz. Strasznie romantyczne...
Wzięłam, więc Robinsona i poszłam za romanse i usiadłam na podłodze. Dlaczego usiadłam przy romansach i w oczy wbijała mi się książka. Nie zgadniecie jaka. Romeo i Julia. 
Chłopak podszedł do mnie i powiedział:
- Weź sobie Juliusza Vernego. 
Najpierw nie skojarzyłam o czym on do mnie mówi, ale potem przypomniało mi się, że Verne pisała powieści przygodowe. Gdy już sobie poszedł, wyszłam z wszystkimi jego dziełami.
W domu zaczęłam je czytać. Zaczęłam od "Tajemniczej wyspy". Znalazłam w niej kartkę.

Kacper Kietyr
ur. 9.11.2000r.

Ciekawe kim jest ten Kacper? Wiem jedynie, że jest odemnie o rok starszy. Wiedział chyba, że wezmę tę książkę.
 

niedziela, 29 grudnia 2013

Witajcie!
Nie mam pojęcia czy kojarzycie takiego kogoś jak Ewa z Red Lipstick Monster. Dzisiaj także siedziałam w łóżku chociaż czułam się zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Ewa jest dziewczyną o fioletowo-błękitnych, krótkich włosach. Wpiszcie sobie w You Tube: Red Lipstick Monster. Wyskoczy wam taki potworek.
Mam nadzieję, że sprawdzicie. 
:-)

A teraz do rzeczy. Dzisiaj Zośka była także na łyżwach, a ja w tym czasie pomalowałam moje poobgryzane paznokcie "Pazurkiem", czyli takim gorzkim lakierem do paznokci. Postanowiłam sobie, że w Nowym Roku zapuszczę paznokcie i wyleczę się z nałogu obgryzania paznokci.

Ostatnio zauważyłam, że jak zaczęłam pisać bloga to nie lubię, gdy ludzie z mojej rodziny patrzą jak ja piszę bloga lub czytają go na głos to ja uciekam z pokoju lub zamykam laptopa.
No nie lubiła bym na przykład jak ludzie z mojej klasy wiedzieli by o moim blogu albo by o nim gadali. To ja bym spaliła się ze wstydu. 

Nie wiem czy wy też tak macie, że śpiewacie sobie tylko pod prysznicem, a przy innych mówicie, że nie potraficie śpiewać. Ja tak mam. Jednak nauczycielka od muzyki, pani Ada, mówi, że ja pięknie śpiewam. 
Okropnie śpiewam, bo:
- mam okropny głos
- nie lubię śpiewać
- gdy śpiewam wszyscy mnie krytykują

Jednak uwielbiam słuchać muzyki.

Cześć! Marta

PS wiem, że podpisałam się wcześniej Zuza, bo bardzo podoba mi się to imię, a nie Marta.
Marta.
Martunia.
Martusia.
Martuniunia.
Okropieństwo.

sobota, 28 grudnia 2013

Drogi blogu!


sobota 28 grudnia

Dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło. Jest tylko bardzo nudno. Zosia jest na łyżwach razem z ciocią i dwoma kuzynami. 
Najpierw chciałabym opisać Wam moją młodszą o dwa lata siostrę. Jest strasznie samolubna i okrutna. Dlatego właśnie tak się cieszę, że Zośki nie ma dzisiaj;) Zośka jest niższa ode mnie o głowę i ma długie, jasnoblond włosy, które zazwyczaj są rozczochrane. Moja siostra ma błękitne oczy i ma powodzenie u chłopców (jak na 11 lat oczywiście). Jest typową blondynką i zachowuje się jak typowa blondynka. Jest przeciwieństwem mnie. Ma wiele wad i rzadko zdarza się taki moment, że można z nią poważnie porozmawiać.
Rodzice są zajęci. Nie wiem co robili, bo jakoś nie zaglądałam. A babcia wyszła gdzieś nad ranem i wróciła na obiad. A no właśnie! Przy obiedzie jakoś tak siedzieliśmy i gadaliśmy o różnych rzeczach. Ja siedziałam w szlafroku. Tak wiem, że to trochę dziwne, ale... Jestem chora. Tak szczerze to nie wiem na co, bo mam gorączkę (a dokładniej 38,6) bez żadnego udawania. Jednak szkoda, że nie idę dzisiaj do szkoły. 
Zbliża się Nowy Rok. Najgorszy czas w roku (od razu po 1 września). Puszcza się fajerwerki, jest głośno, pije się colę... Wszyscy przecież kochają pić coca-colę. Ja jej nie znoszę. Odbija się po niej, ma się gazy, no i jest oczywiście gazowana. Ja nienawidzę gazowanych napojów. Taka cola bez gazu to jeszcze... Ja jestem okropnie wyczulona na hałas. Ja nawet słyszę jak Zośka chce mnie wystraszyć (gdy jest włączona muzyka), a jest na drugim końcu pokoju. Ja to wogóle nie mam problemu z odróżnianiem czyiś kroków. Każdy chodzi inaczej. Ja na przykład chodzę jak słoń. Każdy mnie słyszy.
A no właśnie z tym Nowym Rokiem to tragedia. Gdy dochodzi 24:00 to zamykam drzwi i okna w moim (to znaczy naszym: Zośki i moim) pokoju. Tak siedzę z piętnaście minut. 
Na szczęście Zośka idzie do Nastki na Imprezę z okazji Nowego Rou, więc będę mogła pooglądać sobie trzeci sezon Top Model.

Kiedyś babcia, moja mama, Zośka i ja poszłyśmy na Wały Chrobrego podziwiać pokaz fajerwerków. Nie było miejsca przy Wałach, więc musiałyśmy wejść na most. Do wody było ponad 30 metrów. Ja ma lęk wysokości, a zwłaszcza taki , gdzie jest otwarta przestrzeń. Wtedy mam nogi jak z waty i nie potrafię się ruszyć. Stałam na tym moście z zatkanymi uszami i modląc się, żeby nikt nie wypchnął mnie z barierkę, bo bym zemdlała ze strachu. Pamiętam jeszcze jak Zośka siedziała na barierce, a ja patrzałam z otwartymi oczami na nią, biała jak trup. Było to 4 lata temu. Miałam wtedy osiem lat (Zośka miała 6). To był najgorszy dzień w moim życiu. 
No nie licząc katastroficznego, mojego wpadnięcia do fontanny w Parku Kasprowicza (miałam wtedy 5 lat). Pamiętam tylko, że chodziłam po murku ogradzającym fontannę. Oczywiście moja ukochana babcia pozwoliła na to by jej wnuczka chodziła po nim sama. Nie wiem czy o tym już wspominałam, ale kocham moją rodzinę. No i wpadłam. Plusk! Chlup! I dziecko w wodzie. Potem pamiętam szorstki ręcznik i 15 par oczu (czyli 30 oczu przypatrujących się mnie!). To też był przyjemny dzień. 

Jutro mam nadzieję, że jutro stanie się coś ciekawego, bo nie znoszę monotonnych dni. A wy?

Cześć,
Zuza

PS ja nie mam koleżanek ,a tym bardziej przyjaciółek, więc nie mówię "gwarą uczniowską".